Cóż mogę powiedzieć o samym lakierze? Buteleczka ładna, kwadratowa, pojemność 15 ml, w środku (na szczęście!) latają kuleczki mieszające emalię. Jedyną rzeczą, która mnie trochę odstraszyła od tego lakieru jest pędzelek. Pędzelek naprawdę wąziutki. Węższy odrobinę od już cieniutkiego Essie.
![]() |
Po lewej pędzelek Color Club, po prawej Essie. Różnica mimo, iż subtelna - zauważalna. |
Już pierwsza warstwa daje ładne krycie, jednak ja standardowo nałożyłam dwie + top ("Good to go") "Wild at Heart" nie bąbluje, nawet przy grubszych warstwach, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.
Efekt jest naprawdę wspaniały, od wczoraj nie mogę przestać się gapić na moje paznokcie. Mojemu mężowi również bardzo się spodobały ("Faktycznie, niesamowity", "Hm... Polish Girl, ale jak oni to robią?" :-D )
![]() |
Zdjęcie w cieniu... |
![]() |
...i w słońcu! :) |
Prawda, że piękny? Ja jestem w nim totalnie zakochana. To na pewno będzie jeden z moich ulubieńców. Już chodzą za mną inne holografy z Color Club i coś czuję, że w niedługim czasie przygarnę kilka nowych buteleczek.
Lubicie lakiery holograficzne? Jakie polecacie?
Pozdrawiam, Polish Girl.
To fakt CC ma kapitalne holosie!
OdpowiedzUsuń