piątek, 29 marca 2013

Akcja - pięlegnacja

W pierwszej notce na blogu napisałam, iż moim wielkim problemem są suche skórki, które uwielbiam dłubać, co chwila wycinać i męczyć wszelkiego typu detergentami.

Wiosna się zbliża bardzo powoli, co dało mi nadzieję na to, że jak się postaram i zmobilizuję, to zdążę swoje skórki ogarnąć nim nadejdą piękne, ciepłe dni. Wtedy też, będę mogła dumnie machać dłońmi z pomalowanymi paznokciami.

Przyznam, że jestem strasznym leniem, dlatego też do pielęgnacji poszukiwałam czegoś w aptekach. Nie dla mnie moczenie dłoni przez 20 minut w podgrzanej oliwie. Ileż to niewygody i stresu, że koty zrzucą mi miskę z kolan lub stolika, że wymoczą się w oliwie i wejdą na suszarkę z czystym praniem. Ubrałam się ciepło (bo chłodną wiosnę mamy tej zimy) i pobiegłam na zakupy. Do domu wróciłam z dwoma zdobyczami.

REGENERUM - serum do paznokci dostępne w większości aptek, cena ok. 13-14 zł, pojemność 5 ml, po otwarciu ważne przez 6 miesięcy.
Serum ma regenerować nasze paznokcie i skórki, dzięki starannie dobranej kompozycji naturalnych składników. Owe składniki to: olej z orzeszków makadamia, olej ze słodkich migdałów, olej z pestek winogron, olej cytrynowy, witamina A, witamina E. Produkt wzmacnia, nawilża i regeneruje płytkę paznokcia oraz skórki, a dzięki zawartości olejku cytrynowego - rozjaśnia przebarwienia.

Skład bardzo ładny i przyjemny.

Tubka ma bardzo wygodny aplikator w postaci pędzelka, dzięki czemu serum łatwo i dokładnie można rozprowadzić na płytce paznokcia oraz skórkach.


Pędzelek ułatwiający aplikację.

Kolejny produkt, który ma uratować moje paznokcie i skórki, to słynny balsam z Herba Studio - 2x5. Przyznam, że sporo się za nim nabiegałam i szukałam go w aptekach wiele razy. Niestety w żadnej nie był dostępny. Weszłam ostatnio do Drogerii Natura, po plastry oczyszczające na nos (w torebce już bezpiecznie leżało Regenerum) i ku mojemu zdziwieniu, balsam wisiał sobie na stojaku obok pomadek i specyfików do ust. Nie zastanawiałam się długo i zapakowałam go do koszyka.

2x5 - balsam do paznokci, dostępny w aptekach, a przede wszystkim w Drogerii Natura, cena 12,99 zł, pojemność 4,5 g, data ważności - bardzo długa, mój ma do 11.2014.
Balsam regeneruje i wzmacnia łamliwe, giętkie i rozdwajające się paznokcie. Składniki aktywne: wosk pszczeli, ekstrakt z nasion kopru, ziela skrzypu i nasion ostropestu, olej rycynowy, olej z owoców oliwki, pantenol, aminokwasy, hydrolizowana keratyna, witamina C, witamina E, beta karoten.

Tam po drodze kilka ulepszaczy się znajduje, jednak narzekać nie można.

Balsam jest w małym słoiczku (identycznym jak balsam do ust Tisane) Musimy go nabrać na palec i wcierać w płytkę paznokcia, zwłaszcza u nasady oraz w skórki.


Mam nadzieję, że z taką pomocą uda mi się wzmocnić moje paznokcie i wyleczyć skórki. Przede wszystkim muszę być wytrwała i systematyczna w stosowaniu balsamu i serum. Żaden kosmetyk, nawet najlepszy nie pomoże, jeśli nie będzie się go używało ;)

Pozdrawiam, Polish Girl.

czwartek, 28 marca 2013

Dalsze dygresje na temat "Fake Essie"

Mój poprzedni wpis spotkał się może nie z jakimś wielkim odzewem, ale kilka komentarzy jednak się pojawiło, w dodatku od osób, które z lakierami do paznokci są za pan brat :)

W związku z sugestiami, które padły pod notką, chciałam się do nich jakoś odnieść.

Chwilowo nie jestem w stanie przeprowadzić dalszego śledztwa i nie mam możliwości, by sprawdzić czy podróbki lakierów Essie rzeczywiście istnieją. Lakier, który posiadam różni się mocno od innych z mojej skromnej kolekcji. Zarówno pod względem opakowania jak i samej jakości produktu. Pomalowałam lakierem wszystkie paznokcie we wtorek na wieczór. Nie nałożyłam na wierzch żadnego wysuszacza, ponieważ chciałam nacieszyć się tym jasnym kolorem. Niestety, już następnego dnia (czyli wczoraj w środę) w południe, lakier starł się z końcówek paznokci, a na kciuku u lewej ręki i palcu serdecznym prawej, pojawiły się spore odpryski.

Napisałam do sprzedającego, od którego lakiery kupiłam. Poinformował mnie, że lakiery sprowadza z Anglii. Ta informacja jednak nie wyjaśnia niczego. Nie mogę stwierdzić, iż jest tak, jak sprzedający pisze.
Być może faktycznie wnioski przeze mnie wysnute były zbyt ostre i lakier żadną podróbką nie jest, ALE
jeśli jest oryginalny, to (moim zdaniem) sytuacja również nie prezentuje się dobrze. Dlaczego? Dlatego, że naganne jest, by producent lakierów, które są określane jako jedne z lepszych na świecie, mają jakąś "renomę" i wyrobioną dobrą opinię, wypuszczał partie produktu, tak mocno różniące się od siebie jakością.

Nie wiem czy to jakaś nieszczęśliwa wpadka Essie, czy może praktyka, by za niższą cenę pozbywać się z magazynów bubli. Czy taka sytuacja ma miejsce na rynku w USA, czy może to praktyka stosowana w Europie? Póki co, nie jestem w stanie się tego dowiedzieć, ale cały czas będę badała sprawę i gdy tylko natknę się na nowe informacje, z pewnością się nimi z Wami podzielę.

Podsumowanie jest takie, żeby uważać co się kupuje i od kogo. I czasem nie dać się skusić wyjątkowo niską ceną, bo możemy dostać produkt, który nie jest jej wart. Nawet najlepsza firma ma w swojej ofercie buble, i tak właśnie określiłabym lakier "Bikini so teeny" jako bubel, który na na tle innych lakierów Essie nie prezentuje się dobrze i w kwestii opakowania, i w kwestii malowania paznokci.

Pozdrawiam, Polish Girl.

wtorek, 26 marca 2013

Fake Essie, czyli uwaga podróbka!

Do tej pory myślałam, że nie ma czegoś takiego jak "podróbka Essie", czy "podróbka OPI". O tym, że coś takiego istnieje, dowiedziałam się po otworzeniu paczki, w której były dwa lakiery Essie zakupione na allegro. Na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku, jednak po dokładniejszych oględzinach i aplikacji stwierdziłam, że jeden z nich jest podróbką. Kolor nieoryginalny to "Bikini so teeny" z kolekcji o tej samej nazwie, który jest ślicznym błękitem z delikatnymi srebrnymi drobinkami.

"Bikini so teeny" - podróbka

Teraz zaznaczę, że nie jestem ekspertem, jednak prześledzenie i porównanie tej buteleczki do dwunastu innych, które posiadam skłoniło mnie do wysnucia takich wniosków.

Zanim przejdę do wklejenia zdjęć porównawczych i dokładniejszego opisu, chciałam wypunktować kilka podstawowych informacji na temat lakierów Essie:
  • Essie zmienia oznaczenia buteleczek swoich produktów. Różne buteleczki występują na różnych rynkach (podział na rynek amerykański i europejski) Te oznaczenia to nalepki z nazwą koloru. Mogą one występować na spodzie buteleczki (rynek amerykański) jak i na wierzchu nakrętki (rynek amerykański i europejski)

Oznaczenie na spodzie butelki (USA)

Oznaczenie na nakrętce (USA i Europa)

  • W przypadku, gdy naklejka znajduje się na spodzie, na nakrętce powinna być wytłoczona literka "e", jest to pierwsza wersja buteleczki.
  • Sama buteleczka może być oznaczona nazwą "Essie" na dwa sposoby. Pierwszy to wytłoczenie nazwy w butelce, a drugi to wytłoczenie nazwy + dodatkowa naklejka z białymi literami. W przypadku, gdy na butelce jest zarówno wytłoczenie jak i naklejka z nazwą "Essie", lakier powinien mieć oznaczenie z kolorem na wierzchu nakrętki, ponieważ jest to nowy typ buteleczki.                           
Wytłoczone logo producenta
                                
Wytłoczone logo producenta



Dodatkowa naklejka z nazwą producenta

Naklejka z nazwą koloru
     
  • Pojemność lakierów uległa zmianie. Pierwotnie było to 15 ml, teraz jest 13,5 ml
  • Pędzelek na rynku amerykańskim pozostał cienki, zaś na rynku europejskim wprowadzono pędzelek znacznie szerszy.

Pędzelek cienki, rynek USA



Pędzelek szeroki, rynek europejski


To by było na tyle, jeśli chodzi o ogólne podsumowanie lakierów Essie oraz ich oznaczeń. Przejdę teraz do wskazania znaczących różnic między buteleczkami oryginalnych lakierów, a tej podrobionej, którą otrzymałam.
  • Lakier nie posiadał naklejki z nazwą koloru.
  • Wytłoczona literka "e" na nakrętce sugerowałaby, że nalepka powinna znajdować się na spodzie - tam jej jednak nie było. Wątpię, by się odkleiła, ponieważ te na spodzie dosyć mocno się trzymają. Zresztą na pewno zostałby po niej jakiś ślad kleju.
  • Pędzelek jest szeroki, co sugerowałoby wersję europejską, przeczy temu jednak wytłoczona literka "e"
  • Pędzelek jest wystrzępiony po jednej stronie
  • Spód buteleczki różni się od oryginalnych zakupionych wcześniej na allegro jak i Super-Pharm

Butelka z SP, spód posiada numerek z kropeczkami. Widać wyraźnie odciśnięty kwadrat oraz koło
Spód się różni. Jest to dziwny kwadrat, numer nie ma kropeczek

Pędzelek lekko wycięty z prawej strony. Przy malowaniu paznokcia jest to bardzo widoczne
  •   Kolejnym argumentem, który przemawia za tym, iż lakier jest jest podróbką, jest wytłoczona literka "e". Na załączonych niżej zdjęciach widać, że na oryginalnym produkcie jest ona nieco węższa.

Po lewej oryginalny lakier z nieco węższą literką
  • Buteleczki wewnątrz również się od siebie różnią. Oryginały mają dno jednakowej grubości. Jest ono również regularne. Podróbka w jednym miejscu dno ma węższe, w innym grubsze. 

Różnicę w denkach widać od razu :)
  • Nawet wytłoczone napisy różnią się od siebie. Na podróbce napis "Essie" jest bardziej wytłoczony oraz znacznie ostrzejszy niż w lakierze oryginalnym. Po dotknięciu, palce natychmiast wyczuwają różnicę.
  • Napis "Essie" jest umieszczony zbyt wysoko. W oryginale napis jest ok. 1 mm od wytłoczonej prostokątnej krawędzi. Podróbka jest ok. 2-3 mm nad krawędzią.
  • Najważniejszym argumentem jest jednak to, że lakier zmienił kolor, gdy zaaplikowałam na niego topcoat tej samej firmy ("Good to go") Dla porównania zamieszczam zdjęcia lakieru "Tart Deco" zakupionego w Super-Pharm. 

Lewa ręka: dwie cienkie warstwy lakieru "Bikini so teeny", na palcu środkowym dodatkowo jedna warstwa
"Good to go". Widać, że lakier z topcoatem zmienił swój kolor, teraz wygląda na "Lapiz of luxury". Nigdy mi się nie zdarzyło, by "Good to go" zmieniło kolor jakiegokolwiek innego lakieru do paznokci, nieważne czy to lakier z OPI czy Inglota.


Prawa ręka: dwie cienkie warstwy lakieru "Tart Deco", na palcu środkowym dodatkowo jedna warstwa "Good to go". Jak widać kolor na  paznokciach jest taki sam.


Na tym porównanie się kończy. Jak dla mnie te wszystkie punkty jednoznacznie świadczą o tym, że lakier zakupiony przeze mnie na allegro jest podróbką. A Wy jak sądzicie? Czy zdarzyło Wam się trafić na podróbkę?

P.S. Nazwy sprzedającego nie będę ujawniała, ale dam Wam kilka podpowiedzi. W tej chwili ma on wystawionych kilkanaście aukcji na allegro z lakierami Essie. Posiada on chyba trzy (a na pewno dwa!) różne konta. Lakiery na jego aukcjach kosztują dokładnie 14,79 pln Ma w swojej ofercie kilka kolorów: "Action", "Bikini so teeny", "Navigate her", "Mojito madness", "To buy or not to buy" (swoją drogą idealne pytanie ;) ) "Ole Caliente" oraz "Orange it's obvious". Nie dajcie się naciąć!

Pozdrawiam, Polish Girl.

Słowem wstępu...

Bałagan, który panuje w mieszkaniu razi moje oczy, dlatego też odwracam wzrok i... wpadam na genialny pomysł założenia bloga. Bloga o tym co lubię i czego pragnę najbardziej. Bloga o lakierach do paznokci.

Nie jestem osobą, która ma talent w rękach - nie potrafię pięknie malować paznokci. Nie interesuje mnie przesadne zdobienie ich koralikami, cyrkoniami. Nienawidzę tipsów i brokatu. Ja lubię "zwykłe", kolorowe paznokcie, malowanie mnie odpręża.

W tej notce muszę zamieścić jeszcze dwie informacje:

walczę z suchymi skórkami, które uwielbiam dłubać, i o które nie potrafię dbać regularnie.

Moimi ulubionymi lakierami są: OPI, Essie oraz Inglot. Reszta lakierów mnie nie interesuje. Nie lubię kupować dużej ilości tanich lakierów, które po trzech miesiącach wyschną, zgęstnieją. Wiem, że niektóre kobiety zmieniają kolory jak rękawiczki, dlatego inwestują w buteleczki mniejsze, za niższą cenę - by móc je bez żalu wyrzucić, gdy lakier im się znudzi, czy przestanie nadawać się do użytku. Ja kupuję lakiery w kolorach, o których wiem, że będę je nosiła długo i namiętnie. Mam wątpliwości co do danego koloru - nie kupuję go (ewentualnie miniaturkę) Tym samym moja kolekcja jest oszczędna ALE zawiera tylko ulubione kolory.

Na tym blogu chciałabym podzielić się przede wszystkim informacjami dotyczącymi tych trzech marek lakierów do paznokci, które wymieniłam gdzieś tam wyżej. Swatche, opisy, nowości wchodzące na rynek, dostępność (jeśli chodzi o OPI i Essie)

Mam nadzieję, że znajdzie się kilka osób, którym mój blog wpadnie w oko, zechcą czytać moje wypociny i znajdą w nich przydatne informacje.

Pozdrawiam, Polish Girl.