niedziela, 27 lipca 2014

Co mnie wkurza, czyli o cenach lakierów słów kilka...

Cześć i czołem :) Dziś post z cyklu "co mnie wkurza", do którego przygotowywałam się przez dłuższy czas. Zdaję sobie sprawę, że może on zostać odebrany inaczej niżbym sobie życzyła, mam nadzieję jednak, że tak się nie stanie i wszelkie niejasności w stylu "co autor miał na myśli" wyjaśnimy sobie w komentarzach.

A co mnie wkurza? Wkurzają mnie ceny kosmetyków w Polsce. Do kosmetyków zaliczam głównie lakiery do paznokci, bo to one mnie fascynują i to te produkty z kolorówki kupuję najczęściej. Makijaż twarzy nie jest tym, za czym przepadam (zwłaszcza przy temperaturach powyżej 30°C) i praktycznie nie kupuję szminek, cieni do powiek, ani różów. Kupuję jednak lakiery, dużo lakierów. I odkąd moja mania zaczęła przybierać coraz to większe rozmiary, ich cena mocno uderza w mój portfel, a mnie nachodzą przemyślenia i dygresje.

Wydarzeniem, które skłoniło mnie do napisania tej notki (i mocno podniosło mi ciśnienie) było umieszczenie na facebookowej stronie OPI (a dokładniej: polskiej stronie OPI, reprezentowanej przez firmę Beauty In jako oficjalnego dystrybutora marki w Polsce) kilku zdjęć podróbek z ostrzeżeniem, by uważać na lakiery nieoryginalne, z zaznaczeniem, że TYLKO lakiery zakupione w salonach OPI, Douglasie czy na stronie internetowej dają gwarancję zakupu produktu oryginalnego. Niby ok, prawda? Ale napisano coś jeszcze:

"Przede wszystkim oryginalny produkt musi mieć umieszczoną nalepkę z informacją o oficjalnym dystrybutorze OPI, jakim w Polsce jest Beauty In Sp. z o.o. Każdy produkt ma również umieszczone w odpowiednich miejscach numery seryjne, odpowiedni kształt nakrętki, butelki, logo na nakrętce i na pędzelku (lakiery) oraz czcionki. Weryfikacja podejrzanego produktu dokonywana jest na podstawie dokumentacji producenta, do której dostęp mają wyłącznie oficjalni dystrybutorzy marki OPI (w Polsce Beauty In Sp. z o.o.) i która nie może być udostępniona klientom (z uwagi na niebezpieczeństwo wykorzystania tych informacji do produkcji podróbek z zachowaniem cech charakterystycznych dla produktu oryginalnego)."

I teraz pytanie: czy oni naprawdę chcą zrobić z nas idiotów, czy tylko ja tak to odbieram? Już od dawna wszystkie "ekskluzywne" i "lepsze" marki jak Chanel czy MAC, informują klientów w jaki sposób rozpoznać oryginalne produkty firmy. Firma OPI jednak nie chce nam podać żadnych informacji, zasłaniając się, tym iż ktoś je może wykorzystać celem skuteczniejszego podrabiania produktów. Rozumiem, że nie podadzą nam klucza kodów na nalepkach, ale do jasnej ciasnej, dlaczego nie poinformowano ludzi dokładniej o cechach charakterystycznych? 

Co to znaczy w "odpowiednich miejscach", "odpowiedni kształt nakrętki"? Czy to są informacje, które z całą pewnością pozwolą mi ocenić czy posiadam produkt oryginalny? NIE. Taką "gwarancję" da mi tylko zakup lakieru w cenie 49 złotych, na którym będzie widniała naklejka z informacją o dystrybutorze. 

A co jeśli ktoś zacznie podrabiać te nalepki? One nie są zabezpieczone w żaden sposób, ot szara naklejka na butelce lakieru z adresem przedstawiciela.

Może odnoszę mylne wrażenie, ale dla mnie to brzmi jak strasznie klienta i próba namowy ludzi do kupowania lakierów po naprawdę wysokiej cenie. Czyżby działo się tak dlatego, że na allegro, w sklepie Victoria's Beauty można dostać lakiery w znacznie niższych cenach? W cenach, które są połową tej u oficjalnego dystrybutora? Jakoś wcześniej OPI nie informowało nas o tym, że istnieją podróbki, że klienci powinni uważać. A przecież ja sama rok temu kupiłam podróby z Honk Kongu! Producent naprawdę nie miał świadomości, że jego wyrób jest podrabiany? W USA blogerki co chwila piszą o "fake OPI", i to one podają cechy charakterystyczne dla oryginału. Zresztą, wystarczy przyłożyć buteleczki do siebie, by zauważyć, że mocno się różnią.

Żeby było śmieszniej dostałam wiadomość od Beauty In, którzy prosili mnie bym podała im adresy blogów, z których czerpałam informacje dotyczące podróbek oraz cech charakterystycznych oryginałów (zawarte w tej notce PODRÓBKI OPI) "celem weryfikacji dostępnych informacji", gdyż firma przygotowuje się do "kampanii informacyjnej".

Drodzy przedstawiciele! Wystarczy w google wpisać: "fake OPI"...

Rozumiem, że producent sam nie może dotrzeć do podróbek, nie ma możliwości analizy ich wyglądu i wyciągnięcia wniosków? 

A teraz pytanie: dlaczego marka OPI dostępna w USA, czy krajach europejskich, w każdej większej drogerii za cenę 8-9$ (ok. 27-28 zł) a w częstych promocjach wyprzedawana za 4-5$ (ok. 17 zł) u nas kosztuje 49 pln? 

Uwielbiam OPI, naprawdę, ale wkurza mnie, że nam Polkom, próbuje się ją wcisnąć jako spełnienie lakierowych marzeń, jako markę "totalnie ekskluzywną". Wkurza mnie, że mamy do niej słaby dostęp, za wygórowaną cenę, która nie jest adekwatna do tej za granicą. 

Wkurza mnie też to, że trzeba być zawodową manikiurzystką czy kosmetyczką, by w sklepach internetowych (np. Orly) uzyskać jakąś zniżkę. Orly sprzedaje swoje lakiery po ok. 42 zł, ze zniżką są dostępne za ok. 27 zł. Dodam, że marka jest dostępna tylko w internecie, nie ma jej w żadnej polskiej drogerii.

Drodzy producenci, dlaczego lekceważycie "zwykłe" konsumentki? Przecież to my kupujemy Wasze produkty, my wymieniamy się informacjami, my polecamy je naszym koleżankom i znajomym, piszemy o Waszych markach w internecie. Tak trudno wprowadzić do sklepów internetowych zniżkę dla stałego klienta?

Ile lakierów może posiadać manikiurzystka/kosmetyczka? 50? 100? A ile posiada chociażby Spooky Nails? Grubo ponad 1500 buteleczek! I jest nas więcej, których zbiory lakierowe znacznie przekraczają "normę". To nie tylko dziewczyny, które prowadzą blogi i mają okazję dostać coś od czasu do czasu za darmo, do testowania! 

I znowuż podniosłam sobie ciśnienie, ech. Przepraszam, że nieskładność.

Napiszcie mi w komentarzach:
Co sądzicie o cenach lakierów znanych marek, czy uważacie, że są wysokie/niskie/w sam raz?
Co sądzicie o dostępności poszczególnych marek? 
O stosunku producenta do potencjalnego klienta, i do klienta stałego. Bo z całą pewnością możemy wyodrębnić kogoś takiego.

Pozdrawiam, Polish Girl.

13 komentarzy:

  1. Jestem pełna podziwu, że w końcu ktoś o tym wspomniał w Internetach i z czystym sumieniem podpisuję się pod wszystkim, co napisałaś. Jako że jestem biedną studentką nieczęsto pozwalam sobie na zakup 'droższych' lakierów takich jak OPI, Essie czy Orly (chociaż śnią mi się po nocach ;)). Denerwuje mnie to, że muszę zapłacić za nie dużo więcej, niż typowa manicurzystka czy Amerykanka. Uważam, że gdyby lakiery 'ekskluzywne' byłyby łatwiej dostępne i w normalniejszej cenie, to zyskałby i klient, i dystrybutor. W Douglasie jeszcze chyba nigdy nie widziałam, żeby ktokolwiek kupował lakier za 50 zł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z OPI jest też że prawdopodobnie znikną z rynku i nie będzie można ich kupić nigdzie tylko pomalować sobie nimi pazury w salonie. Cała polityka marki jest narzucana ze stanów i firma Beauty In nie ma na to wpływu. Cena jak i dostępność jest narzucona przez Suzie. Dodatkowo co cent butelki musisz doliczyć koszty transportu, cło i marże. Orly można kupić w salonach kosmetycznych i hurtowniach bez problemu kwestia tylko znalezienia. W przypadku Zoyi jest tak samo jak z OPI.
    Cała polityka tych firm ma na celu stworzenia bardzo luksusowej marki której lakiery maja być ciężko dostępne. Wiem że to jest przykre dla nas lakiero maniaczek ale nic na to nie poradzimy. Nie możesz te porównywać USA do innych krajów bo dla każdego kraju jest inna polityka ze względu na zapotrzebowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jednej rzeczy w takim razie nie jestem w stanie pojąć. Skoro OPI chce być marką bardzo luksusową i ciężko dostępną, to dlaczego w USA jest w każdej większej drogerii? Niby inne zapotrzebowanie, bo i rynek większy, ale w Polsce nie mieli okazji tego sprawdzić, bo od razu rzucili lakiery do Douglasa z zawrotną ceną. Wystarczy jednak popatrzeć jak OPI sprzedają się na allegro. Przecież firmy, które na allegro działają i sprowadzają OPI do Polski też płacą cło, prawda? A już na pewno, gdy mają do wystawienia ponad 300 buteleczek (a są tacy sprzedający) To im opłaca się sprzedawać lakier za o wiele niższe kwoty, sprowadzać go z USA i jeszcze płacić allegro prowizję od sprzedanej sztuki? To w jakich cenach oni kupują lakiery? Za centy? Dla mnie to bezsens totalny.

      Usuń
    2. Nie wiem czy wiesz ale często lakiery sprzedawane na allegro to odrzuty produkcyjne lub te które przeszły testy. Zobacz że na allegro te "tanie" opi to lakiery z przed 5 lat. Te które są nowe raczej wystawiane są po max 10 sztuk, wtedy opłaty transportowe są mniejsze. Mogą też być przewożone przez kogoś kto kursuje między USA a polską i wtedy nie podlegają dodatkowym opłatą oprócz nadbagażu. W ten sposób sama ściągam tony lakierów z UK. Zresztą jeżeli OPI nażuca taką a nie inna politykę to nic z tym nie zrobimy.

      Usuń
  3. podpisuję się pod tym ;) chociaż wiem, że zawsze znajdzie się marka która jest droga, trudniej dostępna i będziemy ją chciały (a może właśnie taka jest polityka opi) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. u mnie orly jest w sklepie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W którym? Jakiś mały, czy jedna z drogerii sieciowych?

      Usuń
    2. lokalny ale w galerii hndlowej. taki z artykulami dla fryzjerow i stylistek

      Usuń
    3. u mnie też jest w sklepie :) i to po cenie w miarę normalnej a nie po miljony :D

      Usuń
  5. zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości... niestety... :-(

    OdpowiedzUsuń
  6. Poza allegro i daglasem nie widzialam tych lakierów i też nie rozumiem tej różnicy cenowej, a chętnie poznałabym się z niektórymi OPIkami...

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z Tobą z wszystkim co napisałaś.Dla mnie to istna paranoja ceny w drogeriach są kosmiczne a zachowanie niektórych firm również.OPI,Zoya i Orly są drogie jak na Polskie warunki,gdy zapytałam ekspedientki z Douglasa odpowiedziała że taka cena musi być bo sklep chce zarobić.Kto normalny będzie kupował lakier za 50zł który może dostać taniej w internecie.Dlaczego niby mam płacić za OPI 50 zł skoro kupie go za 25,tak samo Zoya 45 a kupie taniej za 29.Drogerie które by obniżyły ceny z pewnością by na tym zyskały a tak tracą z ich polityką.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz do powiedzenia coś ciekawego lub zabawnego - nie krępuj się!
Jeśli jesteś tu po to, by napisać coś obraźliwego - odejdź i nigdy nie wracaj.