sobota, 22 czerwca 2013

Inglot 969, czyli czas na miętę

Po zwariowanych, jaskrawych paznokciach nabrałam ochoty na paznokcie w kolorze miętowym. Nie miałam jednak ochoty użerać się z "Mint Candy Apple", więc sięgnęłam po miętę z Inglota o numerze 969. Jest ona nieco ciemniejsza i cieplejsza niż MCA. Konsystencja kremowa, tworzy delikatne prześwity, ale nakłada się naprawdę dobrze, więc nie ma najmniejszego problemu z dodawaniem kolejnych warstw (konsystencja w sam raz). Pędzelek szerszy niż u Essie dzięki czemu łatwiej się nim operuje. Przy nałożeniu zbyt grubej warstwy lakier może bąblować, lepiej więc nałożyć dwie lub trzy cieńsze. Na zdjęciach dwie warstwy lakieru + top.

Jedyne zastrzeżenia mam co pyłku, który zawiera lakier. Pyłek jest w srebrnym kolorze i widać go jedynie w buteleczce, a raczej na jej ściankach. Na zdjęciu zauważycie, że ułożył się w dziwne wzorki i nijak nie da się go wymieszać z lakierem. Być może gdyby lakier miał kuleczki byłoby trochę lepiej. Naprawdę nie widzę sensu w dodawaniu czegokolwiek do lakieru, gdy nie można tego wydobyć z buteleczki.



Pyłkowe wzory ;)






Pozdrawiam, Polish Girl.

1 komentarz:

  1. Kolorek jest cudny!!

    Tez nie lubie jak w lakierze jest cos, ale tylko w buteleczce, a na paznokciach prozno tego szukac...

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz do powiedzenia coś ciekawego lub zabawnego - nie krępuj się!
Jeśli jesteś tu po to, by napisać coś obraźliwego - odejdź i nigdy nie wracaj.