Po zwariowanych, jaskrawych paznokciach nabrałam ochoty na paznokcie w kolorze miętowym. Nie miałam jednak ochoty użerać się z "Mint Candy Apple", więc sięgnęłam po miętę z Inglota o numerze 969. Jest ona nieco ciemniejsza i cieplejsza niż MCA. Konsystencja kremowa, tworzy delikatne prześwity, ale nakłada się naprawdę dobrze, więc nie ma najmniejszego problemu z dodawaniem kolejnych warstw (konsystencja w sam raz). Pędzelek szerszy niż u Essie dzięki czemu łatwiej się nim operuje. Przy nałożeniu zbyt grubej warstwy lakier może bąblować, lepiej więc nałożyć dwie lub trzy cieńsze. Na zdjęciach dwie warstwy lakieru + top.
Jedyne zastrzeżenia mam co pyłku, który zawiera lakier. Pyłek jest w srebrnym kolorze i widać go jedynie w buteleczce, a raczej na jej ściankach. Na zdjęciu zauważycie, że ułożył się w dziwne wzorki i nijak nie da się go wymieszać z lakierem. Być może gdyby lakier miał kuleczki byłoby trochę lepiej. Naprawdę nie widzę sensu w dodawaniu czegokolwiek do lakieru, gdy nie można tego wydobyć z buteleczki.
 |
Pyłkowe wzory ;) |
|
|
Pozdrawiam, Polish Girl.
Kolorek jest cudny!!
OdpowiedzUsuńTez nie lubie jak w lakierze jest cos, ale tylko w buteleczce, a na paznokciach prozno tego szukac...