środa, 10 kwietnia 2013

Przegląd lakierów, czyli o markach słów kilka

Na samym początku zaznaczyłam, że lakiery, o których będę pisała na tym blogu, będą lakierami tylko trzech producentów/marek. OPI, Essie oraz nasz rodzimy Inglot, jedne z najpopularniejszych lakierów na świecie. Chyba większość z nas ma w posiadaniu, choć jedną buteleczkę którejś z tych firm. Nie jestem snobką ;) ani osobą, która uważa, że tylko "markowe" i drogie kosmetyki są warte uwagi, że tylko one są dobre. Używam tych lakierów z kilku powodów: przeogromna paleta kolorów i odcieni, wysoka trwałość i jakość, brak problemów z aplikacją.

Nie jest tak, że nie używałam tańszych lakierów. Pewnie, że wolałabym mieć 50 buteleczek tanich i dobrych emalii, niż 20 drogich i dobrych :) Z tymi tańszymi problem jest taki, że one w ogóle nie trzymają się na moich paznokciach. Jak już je nałożę, to spektakularnie bąblują, po 20 godzinach odciska się na nich prześcieradło, a po dwóch dniach schodzą płatami z płytki. Na moich paznokciach nie sprawdziły się lakiery takich firm jak: Golden Rose (w mini buteleczkach), Wibo, Esscence, Vipera (seria Jumpy), Manhattan, Miss Sporty (Clubbing Colours), L'oreal, Maybelline (Colorama), Peggy Sage (a nie jest to tania marka) oraz dosyć lubiany Revlon.

Jak widać, sporo tego :)

Paznokcie malować lubię, więc stwierdziłam po prostu, że skoro nie mogę tego robić lakierami za małe pieniądze, będę robiła za trochę większe. Jako, że na pieniądzach nie śpię (a szkoda!) zawsze staram się upolować jakąś okazję. W butelki OPI zaopatruję się głównie na Allegro u stałych sprzedających. Tam cena jest naprawdę niska w porównaniu do drogerii typu Sephora czy Douglas. W sklepie płacimy 50 złotych, na Allegro od (nawet) 29 zł do (najwięcej) 42 zł. Przy zakupie kilku kolorów jest to duża oszczędność. Essie nabywam w Super-Pharm, tam często są promocje 3 w cenie 2, lub kup 3 za jedną zapłacisz 1 grosz. Zdarza się, że kupuję na allegro, są to jednak kolory, których nie ma w szafie SP.
Inglot jak wiadomo ma swoje wyspy w większości centrów handlowych. Można robić też zakupy w sklepie on-line, ponieważ wysyłka kurierem jest śmiesznie niska (tylko 5 złotych). Zdarzyło mi się w ten sposób kupować lakiery i przyznam, że były naprawdę solidnie i ładnie zapakowane. Dostałam nawet balsam do ust w gratisie.

A teraz do rzeczy!

OPI 
Moja ulubiona marka :) Pierwszy kolor OPI jaki kupiłam to "Don't mess with OPI".  Lakiery te uwielbiam za pędzelek, który idealnie pasuje do mojej płytki paznokciowej. Dzięki niemu aplikuję lakier naprawdę szybko i bez problemu. Konsystencja większości kolorów jest naprawdę świetna, nie za gęsta i nie za rzadka. Emalia łatwo się rozprowadza, szybko wysycha. Długo utrzymuje się na moich paznokciach i nie odpryskuje. Po kilku dniach lakier ściera się z końcówek, ale to normalne. OPI lubię za bogatą kolekcję brązów, kolorów nude, zieleni oraz fioletów i pomarańczy.

ESSIE
Do tej marki długo nie mogłam się przekonać. Im więcej osób ją zachwalało, tym bardziej negatywnie byłam do niej nastawiona. Dlaczego? Nie wiem, nie mam pojęcia. Myślałam, że skoro lakiery OPI sprawdziły się u mnie rewelacyjnie i w zasadzie jako jedyne, to nie ma sensu kupowanie innych. Pierwszy lakier Essie, który postanowiłam zakupić to "School of Hard Rock". Spodobał mi się na tyle, że sięgnęłam po kolejne. Mimo, że mam lakiery zarówno z tymi cieńszymi pędzelkami, to nie narzekam na nie. Bardzo wygodnie maluje się nimi paznokcie. Formuła w tych lakierach to dosyć skomplikowana sprawa. Przy OPI nie mam problemu z aplikacją, niezależnie od koloru. W Essie, formuły lakieru różnią się od siebie w zależności od koloru, odcienia. Wiele jest kolorów, które trzeba nakładać trzema, czterema warstwami, bo przy dwóch nie widać koloru, są prześwity. Bywa też tak, że kolory ciemniejsze są gęstsze. Trwałość jest taka sama jak w przypadku OPI. W tej marce pociągają mnie wszelkie róże (prócz tych typowo jaskrawych a'la Barbie) oraz korale.

INGLOT
Mój pierwszy "porządny" lakier. Pionierem, który wdarł się do mojej kosmetyczki, była czerwień o numerze 21. Do niego później dołączył mieniący się granat (112) Lubię te lakiery ze względu na trwałość, pojemność, cenę i cztery miliony kolorów ;) Nie są to jednak lakiery idealne. Konsystencja zależy od koloru. Bywa, że aplikacja drugiej warstwy jest problemem, ponieważ lakier ciągnie się i smuży (koralowy róż 980) Niektóre kolory bąblują, mimo nałożenia cienkiej warstwy. Jednak ich największym minusem jest brak kuleczek do mieszania. Lakier o takiej pojemności (15 ml) powinien mieć kuleczki. Ich brak da się odczuć najbardziej w przypadku kolorów, które zawierają mieniący się pyłek/drobinki. I tu mam na myśli pudrową brzoskwinię (355) chabrowy niebieski (955) i miętę (969). Pyłek osiada na ściankach buteleczki i trudno go wymieszać z lakierem. Rzadko kiedy udaje mi się go wydobyć i cieszyć nim na paznokciu. Mam do tych lakierów sentyment, choć od pewnego czasu prawie wcale ich nie kupuję. Dodatkowo zmniejszyłam kolekcję posiadanych i prawie wszystkie oddałam. W koszyczku zostało mi tylko sześć. Nie mogę powiedzieć, że to są złe lakiery, bo nie są. Inglot ma mnóstwo fajnych odcieni, które dobrze się aplikują, świetnie wyglądają. Ma też w swojej ofercie i buble, które troszkę mnie odstraszyły od tej marki. Mam nadzieję, że moje uprzedzenie zniknie i znów będę mogła się nimi cieszyć.

Na tym swoją ocenę kończę i chciałabym przeczytać w komentarzach jakie Wy marki cenicie sobie najbardziej, a które się na Waszych paznokciach nie sprawdziły.

Pozdrawiam, Polish Girl.

1 komentarz:

  1. Miałam lakiery Opi. Naprawdę są warte swojej ceny. Polecam je każdej pani, która pracuje dłońmi i często je myje np asystentka stomatologiczna. Wydawanie pieniędzy na tanie lakiery przy wykonywaniu niektórych zawodów to po prostu strata pieniędzy... Opiki tu wygrywają. Inglot jest ok, ale nie przepadam - ogromna, kwadratowa butla i mały pindzel to minusy jak dla mnie.
    Essie nie kupowałam, bo testujena zwierzętach.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz do powiedzenia coś ciekawego lub zabawnego - nie krępuj się!
Jeśli jesteś tu po to, by napisać coś obraźliwego - odejdź i nigdy nie wracaj.