Cześć, dziś przychodzę do Was z lakierową nowością, która od razu stała się moim ulubieńcem, a dokładniej ulubienicą, bo została nazwana imieniem żeńskim - Ursha. Została ona stworzona przez markę Darling Diva (indie) i mogę śmiało powiedzieć, że jednym z piękniejszych lakierów jakie w życiu widziałam.
"Ursha" to mix złotych flejków, zielonego i niebieskiego glitteru oraz holograficznego shimmeru zatopionego w złoto-oliwkowej bazie, która ma lekko miedziane podbicie. Lakier tak obfity i bogaty, że przypomina mi jedno z jaj Fabergé. Ciekawostką może być fakt, iż glitter znajdujący się w tym lakierze jest bardzo, ale to bardzo cienki. Mógłby w zasadzie przypominać flejki, gdyby nie jego regularny, równy kształt (hexy)
Sama "Ursha" aplikuje się bardzo dobrze, a mimo iż pierwsza warstwa dosyć słabo kryje - druga wszystko wyrównuje i ukrywa wszelkie prześwity. Wysycha na lekki mat/satynę.
Zdjęcia robione w świetle dziennym, w świetle dziennym obok stojącej lampy, oraz w sztucznym świetle (pod żyrandolem... :P )
Prawda, że piękna?
Pozdrawiam, Polish Girl.
Mam obłęd w oczach jak patrzę na to cudeńko *_*
OdpowiedzUsuńprzepiękny lakier ^_^
OdpowiedzUsuńPiekny, tylko czemu taki zloty?! ;(
OdpowiedzUsuńNawet sam ten kolor jest taki indyjski ;-D Firma wiedziała co robi ;-)
OdpowiedzUsuń