Witajcie :) Dziś przychodzę z małą promocją, którą wraz z Panią Edytą (Imageeg) postanowiłyśmy dla Was zorganizować z okazji nadchodzących Walentynek.
Te z Was, które kochają lakiery, nie potrzebują specjalnej okazji, by nadać swoim paznokciom odrobinę koloru. Zaś dla tych, które nieczęsto sięgają po kolor i kupują lakiery, może będzie to odpowiednią motywacją oraz zachętą do działania ;)
O co chodzi? W dniach od 04 do 14 lutego, kupując na allegro u Imageeg 3 dowolne lakiery marki ESSIE - wysyłkę listem poleconym ekonomicznym otrzymacie gratis.
Jak to zrobić? Po zakupie wybranych lakierów (Essie!) wypełniając formularz dostawy, w wiadomości do sprzedającego musicie wpisać "Zakupy z Polish Girl" i resztę (lub nie) wiadomości, którą chcecie Pani Edycie przekazać.
Jest to konieczne, by wysyłka listem poleconym ekonomicznym była darmowa!
Gorąco i serdecznie zachęcam do zakupów, ponieważ jest to fajna okazja by zgarnąć kilka kolorów w bardzo okazyjnych cenach, a w dodatku nie musieć płacić za dostawę.
Konto Imageeg dostępne pod tym linkiem --> ESSIE oraz na pasku bocznym bloga.
Pozdrawiam, Polish Girl.
środa, 28 stycznia 2015
poniedziałek, 26 stycznia 2015
Styczniowe nowości
Witajcie :) Dziś na szybko post z lakierowymi nowościami stycznia.
Zacznę może od moich największych skarbów, czyli od flejków marki ILNP (I Love Nail Polish) Lakieromaniaczki na całym świecie dosłownie oszalały na ich punkcie. Oczywiście my w Polsce też, dlatego ja wraz z kilkoma innymi dziewczynami postanowiłyśmy złożyć wspólne zamówienie. Dzięki heroicznemu wysiłkowi Ali wszystko się udało (no prawie wszystko, ale mały błąd został naprawiony i jeden zapomniany lakier już dolatuje do Polski) i teraz mogę się Wam pochwalić tymi oto cudeńkami:
Kolejne lakiery to: indus ze złotymi płatkami odkupiony na forumowym bazarku i dwa lakiery KIKO z kolekcji Cupcake, które kupiła dla mnie bardzo uczynna dusza :) Poison pozdrawiam!
Trzy glittery od Sally Hansen
I oczywiście kilka OPI od Pani Basi --> OPI na allegro
I to by było chwilowo na tyle :) A na sam koniec chciałam Wam tylko powiedzieć, że ja wraz z Panią Edytą, czyli Imageeg (na allegro) postanowiłyśmy zorganizować dla Was małą promocję, o której szczegółach będziecie mogły przeczytać już w środę na blogu.
Pozdrawiam, Polish Girl.
Zacznę może od moich największych skarbów, czyli od flejków marki ILNP (I Love Nail Polish) Lakieromaniaczki na całym świecie dosłownie oszalały na ich punkcie. Oczywiście my w Polsce też, dlatego ja wraz z kilkoma innymi dziewczynami postanowiłyśmy złożyć wspólne zamówienie. Dzięki heroicznemu wysiłkowi Ali wszystko się udało (no prawie wszystko, ale mały błąd został naprawiony i jeden zapomniany lakier już dolatuje do Polski) i teraz mogę się Wam pochwalić tymi oto cudeńkami:
Kolejne lakiery to: indus ze złotymi płatkami odkupiony na forumowym bazarku i dwa lakiery KIKO z kolekcji Cupcake, które kupiła dla mnie bardzo uczynna dusza :) Poison pozdrawiam!
Trzy glittery od Sally Hansen
I oczywiście kilka OPI od Pani Basi --> OPI na allegro
I to by było chwilowo na tyle :) A na sam koniec chciałam Wam tylko powiedzieć, że ja wraz z Panią Edytą, czyli Imageeg (na allegro) postanowiłyśmy zorganizować dla Was małą promocję, o której szczegółach będziecie mogły przeczytać już w środę na blogu.
Pozdrawiam, Polish Girl.
niedziela, 11 stycznia 2015
Belugaria
"Belugaria", to lakier dosyć kontrowersyjny. Opinie na temat jego urody są skrajne. Jest spora grupa osób, którym przypadł do gustu na tyle, że wręcz go uwielbiają. Jeszcze większa jest grupa osób, którym wydaje się on paskudny i totalnie obrzydliwy.
Oczywiście zaliczałam się do tej drugiej grupy :) Jak tylko zobaczyłam swatche kolekcji "Encrusted Treasures" to zaczęłam się głośno śmiać i mówić: "co to jest?", "ale paskudztwo". Było to w czasie, gdy nienawidziłam glitterów, a wykończenie teksturowe, które przypominało lekko zaschnięty cement - przyprawiało mnie o spazmy ;) Nawet zachwyty naszych polskich blogerek nie zmieniły mojej opinii.
Tak minął rok, może półtora i Belugaria dostała mi się jako prezent do testów od Imageeg (allegro) (Belugaria) Pierwsza myśl po zobaczeniu tego egzemplarza to: "o nie, tylko nie ten błotny koszmar..."
Dziś postanowiłam się przełamać i spróbować nałożyć B. na paznokcie. Nie będę oszukiwała, że mi to łatwo poszło, bo tak nie było. Nie umiem manewrować pędzelkami Essie, gdyż są dla mnie zbyt cienkie. Lakier też taki prosty w obsłudze nie jest, bo glitter w kształcie hexów trochę to wszystko utrudnia (zwłaszcza aplikację przy skórkach i ewentualne poprawki) Sytuację ratuje fakt, iż lakier kryje po jednej warstwie, a wszelkie braki i niedoróbki można uzupełniać poprzez delikatnie ciapanie pędzelkiem. Belugaria schnie szybko, ma to cementowe wykończenie, za którym nie przepadam, bardzo dużo glitteru oraz chropawą powierzchnię, którą łatwo o coś zahaczyć.
Pytanie: czy warto mieć ten lakier?
Odpowiedź: absolutnie tak!
Krótko mówiąc - zakochałam się. Lakier jest tak brzydki i dziwny, że aż piękny. Bardzo ciekawie wygląda na paznokciach i efektownie. Na pewno nie jest nudny i powtarzalny :) Jestem nim oczarowana i zadowolona, że mogę go testować, bo sama naprawdę NIGDY bym go nie kupiła.
Przyznać się, komu wpadł w oko? ;)
Pozdrawiam, Polish Girl.
Oczywiście zaliczałam się do tej drugiej grupy :) Jak tylko zobaczyłam swatche kolekcji "Encrusted Treasures" to zaczęłam się głośno śmiać i mówić: "co to jest?", "ale paskudztwo". Było to w czasie, gdy nienawidziłam glitterów, a wykończenie teksturowe, które przypominało lekko zaschnięty cement - przyprawiało mnie o spazmy ;) Nawet zachwyty naszych polskich blogerek nie zmieniły mojej opinii.
Tak minął rok, może półtora i Belugaria dostała mi się jako prezent do testów od Imageeg (allegro) (Belugaria) Pierwsza myśl po zobaczeniu tego egzemplarza to: "o nie, tylko nie ten błotny koszmar..."
Dziś postanowiłam się przełamać i spróbować nałożyć B. na paznokcie. Nie będę oszukiwała, że mi to łatwo poszło, bo tak nie było. Nie umiem manewrować pędzelkami Essie, gdyż są dla mnie zbyt cienkie. Lakier też taki prosty w obsłudze nie jest, bo glitter w kształcie hexów trochę to wszystko utrudnia (zwłaszcza aplikację przy skórkach i ewentualne poprawki) Sytuację ratuje fakt, iż lakier kryje po jednej warstwie, a wszelkie braki i niedoróbki można uzupełniać poprzez delikatnie ciapanie pędzelkiem. Belugaria schnie szybko, ma to cementowe wykończenie, za którym nie przepadam, bardzo dużo glitteru oraz chropawą powierzchnię, którą łatwo o coś zahaczyć.
Pytanie: czy warto mieć ten lakier?
Odpowiedź: absolutnie tak!
Krótko mówiąc - zakochałam się. Lakier jest tak brzydki i dziwny, że aż piękny. Bardzo ciekawie wygląda na paznokciach i efektownie. Na pewno nie jest nudny i powtarzalny :) Jestem nim oczarowana i zadowolona, że mogę go testować, bo sama naprawdę NIGDY bym go nie kupiła.
Przyznać się, komu wpadł w oko? ;)
Pozdrawiam, Polish Girl.
wtorek, 6 stycznia 2015
In true Stefani Fashion
Cześć i czołem ;) Dziś przychodzę do Was z nietypowym jak dla mnie mani. Nietypowym, bo jeszcze kilka miesięcy temu nienawidziłam glitterów, a teraz nagle okazało się, że je lubię, a wręcz kocham. Dlatego też nadrabiałam zaległości i udało mi się zgromadzić ich całkiem pokaźną kolekcję :) Na pierwszy blogowy ogień idzie glitter z OPIkowej kolekcji od Gwen Stefani (tej starszej, nie ze świątecznej) "In True Stefani Fashion", to przezroczysta baza wypełniona drobniutkim srebrnym glitterem, trochę większym w kształcie heksów, oraz jeszcze większym kwadratowym. Całość nakłada się bardzo dobrze, aczkolwiek do pełnego krycia jest potrzebne trochę więcej warstw niż dwie. Ja akurat tyle mam na swoich paznokciach (są to dwie solidne warstwy) Mały minus daję za to, że kwadraty (mimo ich obfitości w buteleczce) trudno wyłowić pędzelkiem, ale jak już się uda to zrobić - nie sprawiają one trudności w aplikacji. Nie są wygięte (jak glitter w "When Monkeys Fly") i nie uciekają z paznokcia. Zdaję sobie sprawę, że ten glitter jest topperem i powinno się go nakładać na lakier kolorowy. Mnie jednak podoba się jego delikatny (ale ładnie migoczący) efekt na gołych paznokciach, dlatego też w taki sposób go zaaplikowałam. Trochę popsułam sprawę, ponieważ robiłam to w nocy, w sztucznym świetle. Wszystko błyszczało i bałam się, że zapaćkam sobie skórki, a w efekcie nałożyłam wszystko zbyt daleko, utrwaliłam topem i było (jak to się mówi) "po ptokach" ;) :P Efekt nie jest jednak taki koszmarny, bo zarówno w świetle dziennym (poprzez jego srebrzystość) jak i sztucznym (dzięki błyskom i migotaniu) nie rzuca się to w oczy. Muszę palce podstawić pod nos, albo zrobić duże zbliżenie aparatem, żeby to było widoczne.
Chciałam oczywiście dodać, że ten lakier (tak jak i większość innych OPI) kupuję u Pani Basi na allegro, o tutaj --> OPI od Pani Basi
Pozdrawiam, Polish Girl.
Chciałam oczywiście dodać, że ten lakier (tak jak i większość innych OPI) kupuję u Pani Basi na allegro, o tutaj --> OPI od Pani Basi
Pozdrawiam, Polish Girl.
niedziela, 4 stycznia 2015
Lots of lux
Cześć :) Dziś chciałabym Wam pokazać lakier, który miałam na swoich paznokciach w sylwestrowy wieczór. Jest on na tyle wytrzymały i ładny (moim zdaniem) że jest ze mną do dziś (piąty dzień!)
Lots of Lux (od Essie) to lakier o wykończeniu piaskowym (które jest chyba moim ulubionym) w przepięknym kobaltowo - szafirowym kolorze. Zawiera w sobie mnóstwo złotych, srebrnych i iskrzących szafirowych drobin, które nadają mu niepowtarzalny charakter. LOL pięknie błyszczy w świetle, jednak w lekkim półmroku/cieniu uwydatnia się całe jego piękno, ponieważ dopiero wtedy widać, że niebieskie drobiny mocno błyszczą. Każda z Was wie jak wygląda bombka obsypana bardzo drobnym brokatem, prawda? Właśnie tak wygląda ten lakier - jak bombka :) Efekt nie jest jednak kiczowaty. Powiedziałabym, że dosyć elegancki i w swojej obfitości stonowany (prawdopodobnie dzięki temu, że kolor jest dosyć ciemny) Sam lakier nakłada się bardzo łatwo, dwie warstwy dają pełne krycie, choć i jedna nie jest zbyt prześwitująca. Schnie dosyć szybko, a trwałość jest świetna. Jak pisałam wyżej, mam go na dłoniach już piąty dzień i dopiero teraz pojawiają mi się na końcówkach leciutkie wytarcia. Na zdjęciach wydawać się może, że lakier jest bardzo "gruby", nic bardziej mylnego! Ma on piaskową fakturę, ale jest drobny i jak na piaski delikatny.
Lakier posiadam w dwóch egzemplarzach, jeden kupiłam sama, a drugi dostałam do testów od Pani Edyty (imageeg - allegro - klik) co niezmiernie mnie cieszy, bo już teraz wiem, że będzie on jednym z moich piaskowych ulubieńców. Naprawdę jestem miło zaskoczona, że Essie zrobiła lakier, który tak mocno mi się spodobał.
Pozdrawiam, Polish Girl.
Lots of Lux (od Essie) to lakier o wykończeniu piaskowym (które jest chyba moim ulubionym) w przepięknym kobaltowo - szafirowym kolorze. Zawiera w sobie mnóstwo złotych, srebrnych i iskrzących szafirowych drobin, które nadają mu niepowtarzalny charakter. LOL pięknie błyszczy w świetle, jednak w lekkim półmroku/cieniu uwydatnia się całe jego piękno, ponieważ dopiero wtedy widać, że niebieskie drobiny mocno błyszczą. Każda z Was wie jak wygląda bombka obsypana bardzo drobnym brokatem, prawda? Właśnie tak wygląda ten lakier - jak bombka :) Efekt nie jest jednak kiczowaty. Powiedziałabym, że dosyć elegancki i w swojej obfitości stonowany (prawdopodobnie dzięki temu, że kolor jest dosyć ciemny) Sam lakier nakłada się bardzo łatwo, dwie warstwy dają pełne krycie, choć i jedna nie jest zbyt prześwitująca. Schnie dosyć szybko, a trwałość jest świetna. Jak pisałam wyżej, mam go na dłoniach już piąty dzień i dopiero teraz pojawiają mi się na końcówkach leciutkie wytarcia. Na zdjęciach wydawać się może, że lakier jest bardzo "gruby", nic bardziej mylnego! Ma on piaskową fakturę, ale jest drobny i jak na piaski delikatny.
Lakier posiadam w dwóch egzemplarzach, jeden kupiłam sama, a drugi dostałam do testów od Pani Edyty (imageeg - allegro - klik) co niezmiernie mnie cieszy, bo już teraz wiem, że będzie on jednym z moich piaskowych ulubieńców. Naprawdę jestem miło zaskoczona, że Essie zrobiła lakier, który tak mocno mi się spodobał.
Pozdrawiam, Polish Girl.
czwartek, 1 stycznia 2015
Pielęgnacja paznokci w 2014 roku
Witajcie w Nowym Roku! :) Mam nadzieję, że dla Was wszystkich (oraz dla mnie) będzie on udany i szczęśliwy, a także obfitujący w lakiery do paznokci ;)
Dziś chciałabym zrobić małą retrospekcję i pokazać Wam czego używałam do pielęgnacji paznokci oraz dłoni, a także jakie preparaty i narzędzia były mi niezbędne do wykonywania manicure w minionym roku.
1. Krem do rąk Intensywna Pielęgnacja, Garnier - Używam go co drugi dzień (na noc) w połączeniu z bawełnianymi rękawiczkami, by silnie nawilżyć i odżywić skórę rąk. Mój ulubieniec od wielu lat. Stosowany w sytuacjach kryzysowych, by szybko naprawić przesuszone łapki, a także używany profilaktycznie, by je chronić.
2. Reve de Miel, Nuxe - ten krem odkryłam kilka miesięcy temu. Szukałam czegoś lekkiego, ale nie za bardzo tłustego, co będzie jednak w miarę odżywcze. Poczytałam trochę komentarzy w internecie, a jako, że balsam do ust tej marki sprawdza się u mnie rewelacyjnie już drugi rok, to krem zakupiłam. Nie żałuję, bo sprawdza się naprawdę dobrze. Szybko się wchłania, nie zostawia tłustego filmu, ładnie pachnie, odżywia dłonie i podtrzymuje nawilżenie.
3. Peeling do dłoni i stóp Blissfully Nourishing, seria Planet Spa Avon - peeling kupiony przez przypadek, bo fanką kosmetyków Avon nie jestem. Dostałam "niechcący" katalog od znajomej, która jest konsultantką i po prostu zamówiłam kilka rzeczy z tej serii. Peeling okazał się dla mnie przyjemnym zaskoczeniem, bo ma dosyć ostre drobinki (a to w Avon rzadkość...) i fajnie złuszcza, a przy okazji lekko natłuszcza skórę. Dodam, że najlepiej stosować go do dłoni, bo do stóp będzie jednak zbyt delikatny.
4. Avojuice, OPI - lotion do dłoni i całego ciała. Ja używam go jedynie do rąk i jestem zadowolona. Lekki i nietłusty, szybko się wchłania i pięknie pachnie. Nieźle nawilża i nawilżenie podtrzymuje. Bardzo dobry na lato, gdyż dłonie się po nim nie lepią. Mniejsza buteleczka bardzo przydatna i wygodna do trzymania w torebce.
5. CC Magic Nails 10w1, multifunkcyjna wzmacniająca odżywka, serum do paznokci z perłą, Bielenda - rety, jaka długa nazwa ;) Bardzo przyjemna odżywka, której używam jako bazy pod lakier. Ma kilka plusów i na pewno kupię kolejną buteleczkę. Przede wszystkim nie zawiera formaldehydu, więc nie muszę się obawiać, że zamiast wzmocnić paznokcie narażę je na onycholizę. Regeneruje i wygładza płytkę paznokciową, na pewno dzięki niej moje paznokcie nie rozdwajają się tak mocno jak przed jej stosowaniem. Chroni przed przebarwieniami, faktycznie zwiększa odporność na uszkodzenia. Schnie szybko i łatwo się aplikuje.
6. Apricot Cuticle Oil, Essie - olejek do skórek i paznokci o pięknym morelowym zapachu. Ten produkt otrzymałam do testów od Pani Edyty (klik na allegro) i póki co sprawdza się naprawdę dobrze. Wydaje mi się (po ok. 2,5 tygodniowych testach) że działa lepiej niż Regnereum. Na pewno szybciej i lepiej się wchłania, sądzę też, że nawilża na dłużej.
7. Avoplex, Nail & Cuticle Replenishing Oil, OPI - jeden z flagowych produktów OPI do pielęgnacji paznokci oraz skórek. Olejek z avocado połączony z tokotrienolem. Na razie użyłam jej tylko trzy razy, ale najprawdopodobniej będzie to jeden z moich skórkowych ulubieńców. Bardzo mocno nawilża, ślicznie pachnie i podobnie jak Essie szybko się wchłania. Minusem jest cena, która (porównując do Essie) bywa podwójna. Plusem jest jednak jego działanie, które na pewno opiszę po dłuższych testach (prawdopodobnie w formie porównania z Essie)
8. Lemon Butter Cuticle Cream, Burt's Bees - kolejny kultowy kosmetyk, o którym długo marzyłam nim pojawił się na allegro. Ten krem posiadam już chyba ok. 10 miesięcy (albo i dłużej nawet) i śmiem twierdzić, że chyba nigdy się nie skończy ;) Fajne nawilżające masełko, które pięknie pachnie świeżą limonką. Przyjemnie natłuszcza i nawilża skórki i paznokcie. Bardzo przydatne w celu rozjaśniania przebarwień (jednakże jego działanie nie jest od razu widoczne i tak spektakularne jak w przypadku czystego soku z cytryny!) Nie testowany na zwierzętach.
9. 2x5 krem do paznokci, Herba Studio - nasze rodzime masełko do skórek i paznokci, które ma świetny skład i równie świetne działanie. Silnie nawilża i odżywia przesuszone paznokcie i skórki, wzmacnia i uelastycznia płytkę paznokciową. Jedyny minus jaki widzę to jego dostępność. Póki co, znalazłam go tylko w Drogerii Natura, co bardzo mnie zdziwiło, jako że Tisane jest dostępny w każdej aptece, a to przecież produkt tej samej firmy.
10. Czysty, naturalny olej arganowy - używam go do olejowania paznokci, ale może jest to słowo zbyt duże, ponieważ już nie robię tego kilka razy dziennie (zwyczajnie nie mam na to czasu) Moje używanie oleju arganowego polega po prostu na zakraplaniu go pod paznokcie i delikatnym wmasowaniu patyczkiem do ucha o wąskiej końcówce (to są chyba specjalne patyczki dla niemowląt) Następnie zakładam bawełniane rękawiczki i idę spać :P Tak wygląda moja obecna pielęgnacja olejem, z której efektów jestem bardzo zadowolona. Wcześniej paznokcie olejowałam "tradycyjnie", tak jak poleca większość pielęgnacyjnych maniaczek. Niestety, po dłuższym uskutecznianiu tego zabiegu, zauważyłam, że moje paznokcie zamiast być pięknie nawilżone, są wysuszone. Olej pomógł ale do pewnego momentu, później zaczął szkodzić. Odkąd zaczęłam stosować go z mniejszą częstotliwością stan paznokci się poprawił. Płytka się wygładziła, zwęziła lekko oraz widocznie wydłużyła (pod paznokciami widać przyrost) Czysty olej arganowy kupuję zazwyczaj na stronie Zrób sobie krem w dużej 50 ml buteleczce, a później przelewam do mniejszej (15 ml) żeby wygodniej go było aplikować.
11. Zmywacz do paznokci z acetonem, Isana - najlepszy zmywacz jakiego do tej pory używałam. Szybko i łatwo usuwa większość lakierów (wyjątkiem oczywiście są grube glittery) Nie wysusza paznokci, ładnie pachnie (jak na zmywacz) dostępny w każdym Rossmannie.
12. Good to Go, Essie - mój top prawie idealny ;) Bardzo szybko wysycha, świetnie się aplikuje (jest rzadki i lekko lejący) a dodatkowo maskuje niektóre wpadki, jak na przykład bąbelki na lakierze czy wgniecenia. Mały minusik za to, że czasem ściąga lakier, ale to pewnie i tak wina mojej aplikacji.
13. Ridge Filler, OPI - podkład wyrównujący płytkę paznokcia. Jestem nieszczęśliwą posiadaczką naturalnie nierównej płytki paznokciowej :D co oznacza, że na paznokciach mam różne rowki, które nie są wywołane żadną chorobą, ani przesuszeniem. Bywa, że muszę je okiełznać (zwłaszcza, gdy chcę użyć lakieru matowego lub satynowego, na których wszystko by się odznaczało) i dlatego posiadam takie cudeńko, które płytkę wyrównuje i wygładza. Wybrałam OPI, bo lubię ich pędzelki, ale sądzę, że takie podkłady między firmami nie różnią się za bardzo.
14. Seche Restore - rozcieńczalnik do lakierów. Specyfik, który uratuje prawie każdy zgęstniały i zgluciały lakier do paznokci (prócz glitterów - do tych najlepiej dodawać bezbarwne lakiery do paznokci!) Padło na Seche, bo musiałam szybko rozcieńczyć lakier, a tylko on był dostępny na allegro. Nie do końca mi się ten wybór podoba, bo Seche posiada formaldehyd, a moje lakiery już są od niego wolne. Mam dziwne obawy (może niesłuszne) że może zaszkodzić w jakiś sposób lakierom, dlatego użyłam go tylko raz i poluję na coś bardziej przyjaznego (OPI, Zoya)
15. Cążki do skórek, OPI - moja prywatna mała porażka. Pisałam już kilka razy, że moje skórki rosły od zawsze długie i grube. Dlatego też zaczęłam je wycinać - bo mi zwyczajnie przeszkadzały, a samo odsuwanie patyczkiem nie wystarczało. Któregoś pięknego dnia stwierdziłam, że wchodzę na wyższy poziom wycinania i muszę zaopatrzyć się w lepsze narzędzie. Padło na cążki od OPI, które same w sobie są bardzo wygodne i ostre... a ja mimo wszystko nie potrafię się nimi posługiwać i za każdym razem, gdy chcę ich użyć ryzykuję palcami. Sad but true :(
16. Radełko do skórek, Elitte Models - nie mam pojęcia czy ta firma jest firmowa ;) ale przy okazji zakupów w Rossmannie wymieniłam stare radełko na takie i sprawdza się nawet nieźle. Jest ostre, a końcówka nie wygina się za bardzo. Nie muszę się obawiać, że nagle zjedzie ze skórki i wytnie mi pół skóry z dłoni. Po trzech miesiącach jeszcze się nie stępiło.
17. Crystal File, OPI - z pewnością najbardziej udany zakup 2014 roku. Do tej pory używałam pilników szklanych jakie były dostępne w Drogerii Natura czy Rossmannie. Szkoda mi było wydać więcej niż 20 zł na pilnik, choć zdawałam sobie sprawę, że taki profesjonalny jak OPI czy Nail Tek starczy mi na dłużej i będzie jakościowo lepszy. W końcu powiedziałam dość, gdy pilnik For Your Beauty (kupiony w Rossmannie) stępił się po dwóch miesiącach użytkowania. Skoro mam wydawać 15 zł co 2-3 miesiące, to raz wydam więcej i zobaczę ile miesięcy spokoju kupię. Na razie mam cztery za sobą :) Dodatkowo jestem posiadaczką cały czas ostrego pilniczka, który bardzo łatwo utrzymać w czystości (te tańsze po jakimś czasie coraz trudniej było wymyć) który piłuje precyzyjnie bez kaleczenia płytki czy zostawiania zadziorków. Jest jednocześnie i mocny i delikatny, po prostu idealny :) Z czystym sumieniem polecam zakup każdej z Was, która rozważa jego nabycie.
18. Bawełniane rękawiczki do pielęgnacji dłoni i paznokci, For Your Beauty - rękawiczkom nie pstryknęłam zdjęcia, bo są już po dwóch użyciach i mają tłuste plamki od olejku arganowego. O ile na pilnik tej marki mogę narzekać, o tyle rękawiczki będę bardzo wychwalała. Wykonane z bardzo wytrzymałej i delikatnej bawełny, nie są zbyt grube dzięki czemu dłonie mogą w nocy oddychać i się nie pocą. Mają (jak dla mnie) idealny rozmiar, nie są zbyt duże, ale ta część która okrywa nadgarstek (zabijcie mnie, bo nie wiem jak się prawidłowo mówi na ten fragment rękawiczki) jest wystarczająco długa, dzięki czemu nie zsuwają się. Bardzo często je piorę (w pralce!) a mimo to są jak nowe, nie odkształciły się i nie zszarzały. Na moje pierwsze rękawiczki wybrałam bambusowe z Eco Tools i muszę przyznać, że są fatalne. Szerokie i krótkie, przez co gubię je w nocy, dodatkowo strasznie szybko się zniszczyły i zmechaciły.
Uff, no i dobrnęłam do końca. Jak tak teraz na to wszystko patrzę, to przyznaję, że udało mi się zgromadzić całkiem pokaźny arsenał pielęgnacyjny. A nie jest to wszystko co posiadam. Te przedmioty i produkty, które się u mnie nie sprawdziły, po prostu ominęłam, bo nie miałoby sensu ich pokazywanie.
Napiszcie mi w komentarzach jakie są Wasze ulubione produkty do pielęgnacji paznokci i bez czego nie możecie się obejść (prócz zmywacza :P) przy wykonywaniu domowego manicure.
Pozdrawiam, Polish Girl
Dziś chciałabym zrobić małą retrospekcję i pokazać Wam czego używałam do pielęgnacji paznokci oraz dłoni, a także jakie preparaty i narzędzia były mi niezbędne do wykonywania manicure w minionym roku.
1. Krem do rąk Intensywna Pielęgnacja, Garnier - Używam go co drugi dzień (na noc) w połączeniu z bawełnianymi rękawiczkami, by silnie nawilżyć i odżywić skórę rąk. Mój ulubieniec od wielu lat. Stosowany w sytuacjach kryzysowych, by szybko naprawić przesuszone łapki, a także używany profilaktycznie, by je chronić.
2. Reve de Miel, Nuxe - ten krem odkryłam kilka miesięcy temu. Szukałam czegoś lekkiego, ale nie za bardzo tłustego, co będzie jednak w miarę odżywcze. Poczytałam trochę komentarzy w internecie, a jako, że balsam do ust tej marki sprawdza się u mnie rewelacyjnie już drugi rok, to krem zakupiłam. Nie żałuję, bo sprawdza się naprawdę dobrze. Szybko się wchłania, nie zostawia tłustego filmu, ładnie pachnie, odżywia dłonie i podtrzymuje nawilżenie.
3. Peeling do dłoni i stóp Blissfully Nourishing, seria Planet Spa Avon - peeling kupiony przez przypadek, bo fanką kosmetyków Avon nie jestem. Dostałam "niechcący" katalog od znajomej, która jest konsultantką i po prostu zamówiłam kilka rzeczy z tej serii. Peeling okazał się dla mnie przyjemnym zaskoczeniem, bo ma dosyć ostre drobinki (a to w Avon rzadkość...) i fajnie złuszcza, a przy okazji lekko natłuszcza skórę. Dodam, że najlepiej stosować go do dłoni, bo do stóp będzie jednak zbyt delikatny.
4. Avojuice, OPI - lotion do dłoni i całego ciała. Ja używam go jedynie do rąk i jestem zadowolona. Lekki i nietłusty, szybko się wchłania i pięknie pachnie. Nieźle nawilża i nawilżenie podtrzymuje. Bardzo dobry na lato, gdyż dłonie się po nim nie lepią. Mniejsza buteleczka bardzo przydatna i wygodna do trzymania w torebce.
5. CC Magic Nails 10w1, multifunkcyjna wzmacniająca odżywka, serum do paznokci z perłą, Bielenda - rety, jaka długa nazwa ;) Bardzo przyjemna odżywka, której używam jako bazy pod lakier. Ma kilka plusów i na pewno kupię kolejną buteleczkę. Przede wszystkim nie zawiera formaldehydu, więc nie muszę się obawiać, że zamiast wzmocnić paznokcie narażę je na onycholizę. Regeneruje i wygładza płytkę paznokciową, na pewno dzięki niej moje paznokcie nie rozdwajają się tak mocno jak przed jej stosowaniem. Chroni przed przebarwieniami, faktycznie zwiększa odporność na uszkodzenia. Schnie szybko i łatwo się aplikuje.
6. Apricot Cuticle Oil, Essie - olejek do skórek i paznokci o pięknym morelowym zapachu. Ten produkt otrzymałam do testów od Pani Edyty (klik na allegro) i póki co sprawdza się naprawdę dobrze. Wydaje mi się (po ok. 2,5 tygodniowych testach) że działa lepiej niż Regnereum. Na pewno szybciej i lepiej się wchłania, sądzę też, że nawilża na dłużej.
7. Avoplex, Nail & Cuticle Replenishing Oil, OPI - jeden z flagowych produktów OPI do pielęgnacji paznokci oraz skórek. Olejek z avocado połączony z tokotrienolem. Na razie użyłam jej tylko trzy razy, ale najprawdopodobniej będzie to jeden z moich skórkowych ulubieńców. Bardzo mocno nawilża, ślicznie pachnie i podobnie jak Essie szybko się wchłania. Minusem jest cena, która (porównując do Essie) bywa podwójna. Plusem jest jednak jego działanie, które na pewno opiszę po dłuższych testach (prawdopodobnie w formie porównania z Essie)
8. Lemon Butter Cuticle Cream, Burt's Bees - kolejny kultowy kosmetyk, o którym długo marzyłam nim pojawił się na allegro. Ten krem posiadam już chyba ok. 10 miesięcy (albo i dłużej nawet) i śmiem twierdzić, że chyba nigdy się nie skończy ;) Fajne nawilżające masełko, które pięknie pachnie świeżą limonką. Przyjemnie natłuszcza i nawilża skórki i paznokcie. Bardzo przydatne w celu rozjaśniania przebarwień (jednakże jego działanie nie jest od razu widoczne i tak spektakularne jak w przypadku czystego soku z cytryny!) Nie testowany na zwierzętach.
9. 2x5 krem do paznokci, Herba Studio - nasze rodzime masełko do skórek i paznokci, które ma świetny skład i równie świetne działanie. Silnie nawilża i odżywia przesuszone paznokcie i skórki, wzmacnia i uelastycznia płytkę paznokciową. Jedyny minus jaki widzę to jego dostępność. Póki co, znalazłam go tylko w Drogerii Natura, co bardzo mnie zdziwiło, jako że Tisane jest dostępny w każdej aptece, a to przecież produkt tej samej firmy.
10. Czysty, naturalny olej arganowy - używam go do olejowania paznokci, ale może jest to słowo zbyt duże, ponieważ już nie robię tego kilka razy dziennie (zwyczajnie nie mam na to czasu) Moje używanie oleju arganowego polega po prostu na zakraplaniu go pod paznokcie i delikatnym wmasowaniu patyczkiem do ucha o wąskiej końcówce (to są chyba specjalne patyczki dla niemowląt) Następnie zakładam bawełniane rękawiczki i idę spać :P Tak wygląda moja obecna pielęgnacja olejem, z której efektów jestem bardzo zadowolona. Wcześniej paznokcie olejowałam "tradycyjnie", tak jak poleca większość pielęgnacyjnych maniaczek. Niestety, po dłuższym uskutecznianiu tego zabiegu, zauważyłam, że moje paznokcie zamiast być pięknie nawilżone, są wysuszone. Olej pomógł ale do pewnego momentu, później zaczął szkodzić. Odkąd zaczęłam stosować go z mniejszą częstotliwością stan paznokci się poprawił. Płytka się wygładziła, zwęziła lekko oraz widocznie wydłużyła (pod paznokciami widać przyrost) Czysty olej arganowy kupuję zazwyczaj na stronie Zrób sobie krem w dużej 50 ml buteleczce, a później przelewam do mniejszej (15 ml) żeby wygodniej go było aplikować.
11. Zmywacz do paznokci z acetonem, Isana - najlepszy zmywacz jakiego do tej pory używałam. Szybko i łatwo usuwa większość lakierów (wyjątkiem oczywiście są grube glittery) Nie wysusza paznokci, ładnie pachnie (jak na zmywacz) dostępny w każdym Rossmannie.
12. Good to Go, Essie - mój top prawie idealny ;) Bardzo szybko wysycha, świetnie się aplikuje (jest rzadki i lekko lejący) a dodatkowo maskuje niektóre wpadki, jak na przykład bąbelki na lakierze czy wgniecenia. Mały minusik za to, że czasem ściąga lakier, ale to pewnie i tak wina mojej aplikacji.
13. Ridge Filler, OPI - podkład wyrównujący płytkę paznokcia. Jestem nieszczęśliwą posiadaczką naturalnie nierównej płytki paznokciowej :D co oznacza, że na paznokciach mam różne rowki, które nie są wywołane żadną chorobą, ani przesuszeniem. Bywa, że muszę je okiełznać (zwłaszcza, gdy chcę użyć lakieru matowego lub satynowego, na których wszystko by się odznaczało) i dlatego posiadam takie cudeńko, które płytkę wyrównuje i wygładza. Wybrałam OPI, bo lubię ich pędzelki, ale sądzę, że takie podkłady między firmami nie różnią się za bardzo.
14. Seche Restore - rozcieńczalnik do lakierów. Specyfik, który uratuje prawie każdy zgęstniały i zgluciały lakier do paznokci (prócz glitterów - do tych najlepiej dodawać bezbarwne lakiery do paznokci!) Padło na Seche, bo musiałam szybko rozcieńczyć lakier, a tylko on był dostępny na allegro. Nie do końca mi się ten wybór podoba, bo Seche posiada formaldehyd, a moje lakiery już są od niego wolne. Mam dziwne obawy (może niesłuszne) że może zaszkodzić w jakiś sposób lakierom, dlatego użyłam go tylko raz i poluję na coś bardziej przyjaznego (OPI, Zoya)
15. Cążki do skórek, OPI - moja prywatna mała porażka. Pisałam już kilka razy, że moje skórki rosły od zawsze długie i grube. Dlatego też zaczęłam je wycinać - bo mi zwyczajnie przeszkadzały, a samo odsuwanie patyczkiem nie wystarczało. Któregoś pięknego dnia stwierdziłam, że wchodzę na wyższy poziom wycinania i muszę zaopatrzyć się w lepsze narzędzie. Padło na cążki od OPI, które same w sobie są bardzo wygodne i ostre... a ja mimo wszystko nie potrafię się nimi posługiwać i za każdym razem, gdy chcę ich użyć ryzykuję palcami. Sad but true :(
16. Radełko do skórek, Elitte Models - nie mam pojęcia czy ta firma jest firmowa ;) ale przy okazji zakupów w Rossmannie wymieniłam stare radełko na takie i sprawdza się nawet nieźle. Jest ostre, a końcówka nie wygina się za bardzo. Nie muszę się obawiać, że nagle zjedzie ze skórki i wytnie mi pół skóry z dłoni. Po trzech miesiącach jeszcze się nie stępiło.
17. Crystal File, OPI - z pewnością najbardziej udany zakup 2014 roku. Do tej pory używałam pilników szklanych jakie były dostępne w Drogerii Natura czy Rossmannie. Szkoda mi było wydać więcej niż 20 zł na pilnik, choć zdawałam sobie sprawę, że taki profesjonalny jak OPI czy Nail Tek starczy mi na dłużej i będzie jakościowo lepszy. W końcu powiedziałam dość, gdy pilnik For Your Beauty (kupiony w Rossmannie) stępił się po dwóch miesiącach użytkowania. Skoro mam wydawać 15 zł co 2-3 miesiące, to raz wydam więcej i zobaczę ile miesięcy spokoju kupię. Na razie mam cztery za sobą :) Dodatkowo jestem posiadaczką cały czas ostrego pilniczka, który bardzo łatwo utrzymać w czystości (te tańsze po jakimś czasie coraz trudniej było wymyć) który piłuje precyzyjnie bez kaleczenia płytki czy zostawiania zadziorków. Jest jednocześnie i mocny i delikatny, po prostu idealny :) Z czystym sumieniem polecam zakup każdej z Was, która rozważa jego nabycie.
18. Bawełniane rękawiczki do pielęgnacji dłoni i paznokci, For Your Beauty - rękawiczkom nie pstryknęłam zdjęcia, bo są już po dwóch użyciach i mają tłuste plamki od olejku arganowego. O ile na pilnik tej marki mogę narzekać, o tyle rękawiczki będę bardzo wychwalała. Wykonane z bardzo wytrzymałej i delikatnej bawełny, nie są zbyt grube dzięki czemu dłonie mogą w nocy oddychać i się nie pocą. Mają (jak dla mnie) idealny rozmiar, nie są zbyt duże, ale ta część która okrywa nadgarstek (zabijcie mnie, bo nie wiem jak się prawidłowo mówi na ten fragment rękawiczki) jest wystarczająco długa, dzięki czemu nie zsuwają się. Bardzo często je piorę (w pralce!) a mimo to są jak nowe, nie odkształciły się i nie zszarzały. Na moje pierwsze rękawiczki wybrałam bambusowe z Eco Tools i muszę przyznać, że są fatalne. Szerokie i krótkie, przez co gubię je w nocy, dodatkowo strasznie szybko się zniszczyły i zmechaciły.
Uff, no i dobrnęłam do końca. Jak tak teraz na to wszystko patrzę, to przyznaję, że udało mi się zgromadzić całkiem pokaźny arsenał pielęgnacyjny. A nie jest to wszystko co posiadam. Te przedmioty i produkty, które się u mnie nie sprawdziły, po prostu ominęłam, bo nie miałoby sensu ich pokazywanie.
Napiszcie mi w komentarzach jakie są Wasze ulubione produkty do pielęgnacji paznokci i bez czego nie możecie się obejść (prócz zmywacza :P) przy wykonywaniu domowego manicure.
Pozdrawiam, Polish Girl
Subskrybuj:
Posty (Atom)